wtorek, 11 października 2016

5na1 "Podpalaczka" Stephen King (56/2016)

Projekt 5na1, część siódma; wrzesień 2016
Mało znam Kinga (choć od jakiegoś czasu mam w planach lepsze zapoznanie się z jego twórczością), nie mogę więc porównywać „Podpalaczki” z innymi powieściami autora. Do tej powieści podchodziłam nieco sceptycznie, bo nadprzyrodzone zdolności zwykłych z pozoru ludzi nie do końca do mnie przemawiają. Ni to fikcja, ni rzeczywistość, bo choć mamy ‘normalnych’ ludzi, faktycznie istniejące miasteczka, to wiemy, że takie coś wydarzyć się nie może. Ze sceptyzmem więc zaczęłam czytać „Podpalaczkę”, po to, by po kilkudziesięciu stronach dać się całkowicie wciągnąć w przedstawianą historię. Zaczynało się nieco niemrawo, potem się rozkręciło, następnie dostaliśmy porcję rozwlekłej akcji, której głównym celem było jedynie ukazanie pisarskich zdolności Kinga, po czym znów poziom zainteresowania skacze i utrzymuje się właściwie do końca. 
Charlie McGee, na skutek eksperymentów, jakim poddali się jej rodzice, obdarzona jest zdolnością pirokinezy – potrafi wzniecać ogień siłą umysłu. Nie wszystkim się to podoba, a że w eksperymencie maczał palce amerykański rząd, to życie Charlie i jej rodziny zostaje wywrócone do góry nogami. 

Naprawdę wciągnęłam się w akcję, polubiłam bohaterów, wszystko mi się podobało, aż do strony 473, kiedy stało się coś, czego się obawiałam i co mi się wcale nie spodobało… Zakończenie? Niezbyt zaskakujące, ale dobre. Powiedzmy, takiego zakończenia chciałam i takie sobie wymarzyłam od wydarzenia ze strony 473 :) Więc rozczarowana nie jestem, choć przewidywalne to było. 

Postacie przedstawione są ciekawie, spory nacisk położony jest na ich psychikę, a w tej powieści to ważne – gra psychologiczna i siła psychiki bohaterów w znacznym stopniu kierują rozwojem akcji. Wygra ten, czyja psychika wytrzyma więcej. 

Delikatnie czepiam się jedynie postaci Charlie – dziewczynka ma zaledwie osiem lat i czasem rzeczywiście zachowuje się jak dziecko w jej wieku. Czasem jednak King wkłada w jej usta takie słowa, a w jej umysł takie myśli, jakie raczej ośmiolatce nie przychodzą do głowy – w tych momentach wiarygodność Charlie pryska niczym bańska mydlana.

Zastanawiam się nad jedną rzeczą – czy King w tej powieści próbuje dotknąć tematu poświęcenia jednostki dla ogółu czy to tylko moje doszukiwanie się w miłym thrillerze czegoś więcej? Dotyczy to już etapu eksperymentów na rodzicach Charlie, ale przede wszystkim próby schwytania Andy’ego i jego córki. Nie znam Kinga, nie wiem więc czy to dla niego typowe, by pod płaszczykiem rozrywki przemycać w treści ‘głębsze’ przesłania.

Co by nie mówić, to przyznać trzeba – King ma niebywałą zdolność pisania powieści wciągających – robi to umiejętnie budując napięcie niesamowicie lekkim stylem. Stylowo i językowo nie mam autorowi nic do zarzucenia. Zrobił naprawdę niezłą robotę – potrafił wciągnąć mnie w coś , co z zasady podobać mi się nie mogło. Czaruje piórem i z przeciętnego tematu potrafi zrobić niesamowite historie. 

Przeczytane: 7.09.2016
Moja ocena: 7/10

Język: 4
Emocje: 4
Pomysł: 3
Akcja: 4

Recenzje pozostałych blogerów biorących udział w projekcie znajdziecie tutaj:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz